wtorek, 24 lipca 2007

Nauka nurkowania - w jakim systemie?


Kluby LOK i PTTK prowadzą oczywiście szkolenie zgodne z wytycznymi ich organizacji. W jakim systemie szkoli się zaś płetwonurków w szkołach i centrach nurkowych?
Oczywiście w takim w jakim życzy sobie klient (o ile szkoła nie jest związana wyłącznie z jednym systemem, np. tylko CMAS lub tylko PADI). Z punktu widzenia szkoły nurkowej, nie istnieją "złe" systemy szkolenia, chociaż w danych warunkach korzystniejszy może się okazać konkretnie jeden z nich. W praktyce stajemy tu przed wyborem jednego z dwóch systemów: najpopularniejszego w Polsce KDP/CMAS oraz obecnego w Polsce od 1996 roku PADI.

Dla "mięczaków"?
PADI (Stowarzyszenie Zawodowe Instruktorów Nurkowania) jest amerykańskim systemem nauki nurkowania cechującym się dużą kondensacją materiału i efektywnością przekazywania wiedzy. System ten jest na świecie powszechnie znany i traktowany w tej dziedzinie rekreacji jako standard. W Polsce jego popularność z roku na rok wzrasta a uczestnicy kursów chwalą sobie spójną formę prowadzenia zajęć i świetnie przygotowane pomoce szkoleniowe. Oparcie szkolenia na tzw. "standardach szkoleniowych" sprawia (przynajmniej w teorii), że kurs przeprowadzony przez polskiego instruktora PADI nad, dajmy na to, jeziorem Powidz, nie powinien w głównych aspektach różnić się od szkolenia w Tajlandii prowadzonego w holenderskiej bazie PADI przez gruzińskiego instruktora ? . Do wymienianych najczęściej "wad" szkoły PADI należy przestrzeganie zasady przekazywania w ramach kursu precyzyjnie określonej porcji wiadomości, co sprowadza się do tego, że za uzyskanie następnej porcji trzeba zapłacić na kolejnym szkoleniu . Często zwraca się również uwagę na fakt iż szkoła ta powstała w ciepłych rejonach świata, gdzie przyjazne warunki panujące pod wodą sprzyjają skróceniu cyklu szkoleniowego. Osoby wyszkolone w takich warunkach, teoretycznie rzecz biorąc, mogą być zaskakiwane przez tzw. "warunki nurkowania w polskich wodach". Odwracając zagadnienie, zadawane jest pytanie, czy 4-5 dniowe szkolenia (w innej wersji 5 basenów i 4 nurkowania na wodach otwartych) okażą się w polskich wodach wystarczająco efektywne aby wychować "bezpiecznego" płetwonurka.
Co więcej PADI kreujące obraz rekreacyjnego, "ogólnie dostępnego" nurkowania stoi w opozycji do 40-letniego polskiego etosu "elitarności" tej dyscypliny. Na tych oraz innych nie dyskutowanych tutaj płaszczyznach, wykwita nieufność i niechęć rodzimych szkół do PADI, manifestowana ironicznym traktowaniem płetwonurków wyszkolonych w tym systemie oraz próbami dyskredytowania ich kwalifikacji. Czy słusznie...?
Cechami zbliżonymi systemu PADI charakteryzują się inne, mniej na razie popularne systemy przeniesione z "rynków" anglosaskich, takie jak: SSI (Międzynarodowa Szkoła Nurkowania) oraz NAUI (Narodowe Stowarzyszenie Instruktorów Podwodnych).

Dla "twardzieli"?
CMAS (Światowa Konfederacja Działalności Podwodnej) powstawała z założenia jako organizacja non profit. Jej założyciele, obok promocji nurkowania swobodnego, zajęli się wspieraniem tworzenia federacji narodowych oraz ujednolicaniem programów szkoleniowych, pozostawiając jednak dużą swobodę w opracowaniu szczegółów programowych władzom federacji krajowych. Programy szkolenia w poszczególnych krajach członkowskich CMAS zostały więc opracowane z uwzględnieniem warunków panujących w wodach typowych dla danego kraju, co polskim adeptom nurkowania narzuciło wysokie wymagania szkoleniowe. Kiepskiej jakości, trudno dostępny sprzęt nurkowy stanowił przez wiele lat kolejne ostrze selekcji dla amatorów tej dyscypliny. Nie było jednak tak źle... Klubowy (pozbawiony śladów komercji), prawie rodzinny charakter nauki sprzyjał pełnemu i radosnemu przekazywaniu wiedzy zgodnie z zasadą "powiem ci tyle ile wiem sam". Długie okresy zajęć basenowych pozwalały na doskonalenie pływania oraz na "maltretowanie" ćwiczeniami z zatrzymanym oddechem, kursantów cieszących się z rosnącej tężyzny fizycznej.

System ten wychowywał przez całe lata bardzo sprawnych psycho-fizycznie i technicznie płetwonurków, którzy wyposażeni w kiepski sprzęt potrafili sobie jednak doskonale radzić w trudnych polskich wodach. Nie sposób jednak przekonywać, że w było to zajęcie dla każdego...
Dla popularyzacji nurkowania w Polsce przełomowa stała się zmiana przepisów szkoleniowych KDP/CMAS, do której doszło w 1997 roku. Ograniczyła ona uprawnienia płetwonurka stopnia podstawowego (z maksymalnej głębokości 30m do 20m), skracając jednocześnie cykl szkolenia z 14 dni do 7 dni ( w LOK pozostał on nadal 14-dniowy). Większą uwagę zwrócono na typowo "nurkowe" ćwiczenia ze sprzętem powietrznym, który w między czasie stał się prawie niezawodny i co najważniejsze finansowo dostępny. Co tu dużo mówić zrobiło się trochę jak w PADI...
Generalnie jednak, w kurs CMAS trzeba włożyć trochę więcej "potu", otrzymując w zamian solidną dawkę wiedzy i ćwiczeń. Opinia nurkowego świata o CMAS jest mieszana: z jednej strony uznanie dla intensywności szkolenia, z drugiej zdziwienie jak komuś chciało się poświęcić na to tyle czasu ? . Pamiętajmy jednak, że tą opinią szafują najczęściej nurkowie wychowani nad cieplejszymi niż u nas wodami...

Podsumowując, nie ma złych systemów nauki nurkowania a wskazanie, który jest lepszy, a który gorszy będzie zawsze obarczone dawką subiektywizmu, wynikającą z gustów i doświadczeń osoby wygłaszającej opinię. Niekończące się (nie tylko w Polsce) debaty prowadzone "przy piwku", na stronach periodyków nurkowych i na łamach internetowych list dykusyjnych nt.: "który lepszy", prowadzą tylko do personalnych zadrażnień, a w końcu niezmiernie, niezmiernie męczą. Programy szkolenia na poszczególne stopnie są w "konkurencyjnych" systemach względnie wyrównane, rozpoczynając więc naukę nurkowania w CMAS możemy (na podstawie porozumień pomiędzy organizacjami) następne stopnie zdobywać przykładowo w PADI i na odwrót...

źródło: http://www.nautica.wroclaw.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=116&Itemid=107

Brak komentarzy: